Dialog zamiast kar
Dziś zachęcam Państwa do przeczytania historii z książki Zofii Żuczkowskiej pt. „Dialog zamiast kar”.
„Pewnego dnia stałam na przystanku, kiedy z autobusu wysiadła babcia z wnuczką w wieku około czterech lat. Dziewczynka opierała się, nie chciała iść. Babcia coś jej tłumaczyła,
a po chwili wzięła za rączkę i mocno pociągnęła za sobą. Przeszły w ten sposób na drugą stronę ulicy, po czym dziecko znowu zatrzymało się. Babcia powoli szła dalej. Dziewczynka tupnęła nóżkami i zaczęła krzyczeć. Babcia zawróciła, znów coś tłumaczyła. Dziewczynka przestała krzyczeć, ale nie chciała iść. (…)
Babcia poszła do przodu kilka kroków, ale dziewczynka wciąż stała w miejscu, krzyczała i tupała nóżkami. Patrzyłam na to, stojąc na przystanku. W pewnej chwili dziewczynka odwróciła się i zaczęła iść w stronę jezdni. Babcia szybko do niej podbiegła, szarpnęła za kurtkę, mówiła coś podniesionym głosem. Dziewczynka przewróciła się na chodnik.
Dobiegłam do nich. Kucnęłam przy dziecku i spytałam:
– Co się stało?
– Nie chcę iść, bolą mnie nóżki!
– Aha, bolą cię nóżki.
– Ja chcę na wózek.
– Ale nie mamy wózka! – powiedziała babcia. – W domu masz wózek. Jeśli wstaniesz, to zaraz będziemy w domu.
– Chciałabyś na wózeczek? – zwróciłam się do dziecka.
– Tak. Bolą mnie nóżki.
– Bolą cię nóżki – powtórzyłam. – Zmęczyły się?
– Tak. Gdy nie mamy wózka, ja chcę na rączki.
– Nie mam siły wziąć cię na ręce – wtrąciła babcia. – Mnie też bolą nogi! Też jestem zmęczona. Widzisz? – pokazała bandaże na nogach.
– Bolą cię nóżki i chcesz na rączki albo na wózek? – skupiłam znowu uwagę tylko na dziecku.
– Tak.
Dziecko popatrzyło na mnie szeroko otwartymi oczami, było spokojne. Nie mówiłam nic przez moment, tylko patrzyłyśmy na siebie. Dziewczynka przybliżyła się, jakby chciała się
przytulić, więc wzięłam ją za rękę i przytuliłam. To właśnie był moment kontaktu. Poczułam wzruszenie. Po chwili trwającej może poł minuty powiedziałam powoli, patrząc na dziewczynkę, która teraz uważnie mnie słuchała:
– Hm. Ciebie bolą nóżki i babcię też (pauza). Babcia nie ma siły, żeby wziąć cię na ręce i nie mamy wózka (pauza). Co zrobić, żeby teraz dojść do domu?
– Nie wiem.
– Nie wiesz (znowu przerwa). A może spróbujemy iść malutkimi kroczkami? Ja będę trzymać cię za jedną rączkę, a babcia za drugą. Co ty na to?
Dziewczynka kiwnęła główką. Ruszyłyśmy powoli, małymi krokami.
– To teraz idźcie tak powoli dalej, a ja wrócę na przystanek, dobrze? ‒ powiedziałam po chwili.
– Tak – dziewczynka odpowiedziała spokojnie.
Pomachała mi rączką i obie poszły dalej powoli. Babcia powiedziała jeszcze na koniec:
– Dziękuję. Jak to się pani udało?
– Po prostu jej słuchałam. Tylko tyle.
Przez chwilę patrzyłam, jak się oddalają, a potem wróciłam na przystanek. Wszystko trwało może pięć minut.”
Podsumowując, życzę Państwu prawdziwego kontaktu, żywego dialogu między nami i naszymi dziećmi. Przestańmy myśleć, że tylko dzieci mają nas słuchać, lecz my zacznijmy słuchać naszych dzieci z wielką uwagą. Szanujmy ich potrzeby, emocje i granice psychiczne. Wówczas okaże się, że pewne problemy rozwiążą się same, polubownie, a sytuacje trudne rozwiążemy dialogiem, a nie karami.